-Możemy iść obejrzeć zmianę warty pod pałacem Buckingham, ale nie wiem czy zdążymy, jeżeli będziemy tak szły powoli.
-Mamy dwa tygodnie ! Chcesz mi wszystko dzisiaj pokazać, a co będziemy oglądać przez następny czas ?
-Może masz rację, ale chciałabym pokazać ci jak najwięcej.
-Może teraz do tego muzeum woskowego? Co ty na to ? Szkoda było by zmarnować bilety.
-No ok, tylko to jest z jakieś dziesięć minut jazdy metrem.
-No to chodźmy- pociągnęłam Andżelikę za rękę w stronę metra.
-Andżelika spójrz na tego faceta-kiwnęłam głową wskazując przyjaciółce mężczyznę siedzącego naprzeciwko mnie w metrze- Jaki przystojniak. Chyba musi coś trenować, zobacz tylko jakie on ma mięśnie.
-Mmmm.... Nawet niczego sobie się ubiera, to na pewno jakaś znana marka.
-Myślisz, że ma żonę ? - spytałam badawczo przyjaciółki
-Myślę, że nie, widzisz jego rękę nie ma obrączki, wolny. Ale dla ciebie chyba za stary nie uważasz ?
-No weź przestań ja myślałam, o tobie. Ja mam Kubę i mi wystarczy.
-Ta jasne, myślałaś o mnie...
-Ale pomyśl, nie chciała byś takiego przystojniaka przy boku ?
-Może bym i chciała, ale znajdę sobie w Polsce jak wrócimy.
-Tu masz na wyciągniecie ręki, a u nas możesz takiego samego nie znaleźć.- próbowałam ją przekonać
-I dobra.
Metro zatrzymało się na kolejnej stacji, nie naszej, ale przystojniaka siedzącego przede mną. Mężczyzna kopnął mnie lekko w kostkę, chyba przez przypadek.
-Przepraszam - powiedział po polsku- ładna bransoletka- wskazał na ozdobę na mojej ręce i wyszedł.
-Ty słyszałaś polak ! - powiedziałam z entuzjazmem do przyjaciółki.
-Polak, a my go obgadywałyśmy ! - metro znowu ruszyło
-I dobra, chociaż wie co myślą o nim inni.
-Dobra, koniec tematu przystojniaka. Za chwilę wysiadamy . Zbliża się piętnasta, więc jeszcze jakiś obiad by się przydał nie sądzisz ?
-To po muzeum wrócimy do domu i zjemy ok ?
-Ok.
Prosto z metra poszłyśmy do muzeum figur woskowych Madame Tussaud, gdzie znów narobiłyśmy sobie dużo zdjęć. Figury były tak przekonywujące, że czasami myślałam że są prawdziwe. Po prawie półtora godzinnym zwiedzaniu muzeum wróciłyśmy do domu.
Zjadłyśmy obiad przygotowany przez mamę Andżeliki i poszłyśmy do pokoju zrzucić zdjęcia. Parę fotek z moją osobistością wysłałam Kubie na pocztę, opisując co u mnie. Zbliżała się dziewiętnasta za oknem wiać było jeszcze delikatne promyki słońca. Razem z Andżeliko siedziałam oglądałam mecz siatkówki.
-An, nie chcę być zrzędą czy coś, ale zjadłabym coś słodkiego.
-Ja też, ale chyba w domu nic oprócz cukru nie ma.
-To może skoczymy do sklepu po jakieś ciastko czy coś podobnego ? - spytałam niepewnie.
-Mam lepszy pomysł. Tu niedaleko mnie jest M&M's World, wiesz te cukierki. Może pójdziemy tam od razu zwiedzimy ?
-No zgoda, tylko daj mi dziesięć minut to się przebiorę. - poleciałam do mojej sypialni przebrałam się i wzięłam funty, zeszłam na dół, gdzie czekała już na mnie Andżelika.
-Mamo my wychodzimy. - krzyknęła przyjaciółka gdy zamykałyśmy drzwi.
Po może pięciu minutach spacerku doszłyśmy do naszego celu. W wejściu przywitała nas słodka woń unosząca się po całym budynku. Wszędzie było pełno cukierków, oraz różnych gadżetów o takim samym motywie począwszy od długopisów a kończąc na piżamach.
-Mogłabym tu zamieszkać - rzekłam do Andżeliki.
-Nie tylko ty, uwierz mi. Ale chyba mi ty by się szybko znudziło, a tobie nie ?
-Słodkości ? Nigdy w życiu. - zaśmiałam się.
-No nie wiem, jakbyś miała tak jeść przez miesiąc same słodycze to na pewno twój dentysta byłby bardzo zadowolony.
-A mój portfel byłby dużo lżejszy.
-Oj tak- zaśmiała się .
Humor nam dopisywał, znów przy każdym z cukierków zrobiłyśmy sobie zdjęcie. Coś tak czuję, że mój aparat będzie na tym wyjeździe wypełniony co do ostatniego zdjęcia.
Przez następne trzy dni była prawdziwa londyńska pogoda. Deszcze, wiatr towarzyszyły nam w trakcie zwiedzania Londynu. Wybierałyśmy miejsca, gdzie jest dach i nie trzeba za wiele razy się przesiadać w metrze. W taki o to sposób zwiedziłyśmy katedrę Św. Pawła, Tower of London ( gdzie zobaczyłam wspaniałe klejnoty, których nigdzie indziej bym nie zobaczyła) i kilka innych bardzo ładnych zabytków Londynu.Przez te dni nie widziałam Paula a i Andżelika wydawała się nieco spokojniejsza, że jej nie zaczepia. Miałam nadzieję, że się nic nie zmieni i go więcej nie zobaczę. Gdy wreszcie rano zamiast chmur i deszczu powitało nas słońce razem z An poszłyśmy pod pałac królowej obejrzeć zmianę warty, wtedy przed oczami mignęła mi postać podobna do byłego chłopaka przyjaciółki. Myślałam, że mi się przywidziało, ale gdy już wracałyśmy w stronę domu podszedł do nas i jak gdyby nic pocałował Andżelikę w policzek.
- Witaj, słońce jak wakacje ?- spytał po angielsku.
- Nie dotykaj mnie- odepchnęła go od siebie.
-Zostaw ją ! Miałeś się nie zbliżać do niej !- powiedziałam uniesionym głosem.
-Z tobą nie rozmawiam- zwrócił się do mnie - A ty, - wskazał palcem na Andżelikę- przecież stęskniłaś się za mną, czyż nie ?
-Nie !- odpowiedziała krótko.
-Odejdź stąd bo zgłoszę to na policję- powiedziałam
-Ty to wiele możesz- powiedział do mnie- Skarbie, powiedz swojej miłej koleżance aby się nie wtrącała nie swoje sprawy.- zwrócił się znów do Andżeliki
-Wika, poczekaj tu chwilę. - mnie zostawiła samą a sama z Paulem odeszła kilka metrów ode mnie, ale tak abym mogła ich jeszcze dobrze widzieć.
Chyba się kłócili, Andżelika wymachiwała rękoma, najwyraźniej coś mu tłumaczyła, on natomiast wydawał się spokojny. Nie chciał się kłócić, nie przerywał mojej przyjaciółce gdy ona mówiła, ale natomiast gdy on mówił Andżelika kilka krotnie mu przerwała. Rozmawiali tak może z pięć minut, ale widać było, że Paul się zaczął niecierpliwić i złapał An za ramię i nią szturchnął. Wtedy ja pobiegłam do nich i złapałam przyjaciółkę za rękę a Paula odepchnęłam na ile miałam siły.
-Jeszcze wrócisz do mnie !- powiedział i odszedł.
-Wszystko ok ? - spytałam An gdy tylko Paul zniknął z naszego pola widzenia
-Chyba tak.... tak - Andżelika wydała się trochę roztrzęsiona.
-Chodźmy do domu już co ? - spojrzałam na przyjaciółkę, wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać
-A co ze zwiedzaniem ? Jeszcze wszystkiego nie zobaczyłyśmy.
-Mamy jeszcze tydzień, zdążymy obejrzeć. Ale wolę abyśmy były na razie w domu.
Po wejściu do domu ja poszłam zaparzyć dla nas herbatę a Andżelika poszła do pokoju przebrać się w coś innego. Gdy herbata była gotowa wzięłam oba kubki i poszłam do pokoju przyjaciółki. Ta siedziała na łóżku i płakała. Nie zastanawiając się długo odstawiłam szybko kubki na komodę, usiadłam obok An i ją mocno przytuliłam. Nie pytałam się co się stało, nie odzywałam się ani słowem. Pozwoliłam jej się wypłakać bo tego właśnie chyba potrzebowała. Po dłuższej chwili uspokoiła się i spojrzała na mnie zaszklonymi oczami.
-On powiedział, że mnie zabije jeżeli z nim nie będę.
-Z tego co wiem, on ma chyba zakaz zbliżania się do ciebie . Dobrze pamiętam ?
-Tak, ale widzisz, ma go głęboko gdzieś.
-Idziemy na policje z tym ! Tylko jak wrócą twoi rodzice. Groźby są karalne !
-Nie, Andżelika nie. Bo on komuś coś złego zrobi, gdy ja z tym pójdę na policje.
-Nic, nikomu się nie stanie, obiecuję.
Gdy wrócili rodzice Andżeliki opowiedziałam im co się stało i oni od razu zabrali nas na policję. Tam opowiedziałyśmy znów tę samą historię. Policjant obiecał nam, że znajdą Paula i zamkną do więzienia.
Rodzice An powiedzieli, że wnoszą sprawę do sądu z powodu nękania córki.
Następnego dnia rano obudził nas telefon, dzwonił policjant z którym wczoraj rozmawiałyśmy. Powiedział, że Paul został złapany i czeka w areszcie na przesłuchanie.
Ostatni tydzień pobytu w Londynie minął na prawdę szybko. Zwiedziłyśmy jeszcze parę ciekawych miejsc. W trakcie ostatniego tygodnia w Anglii, odbyła się jeszcze sprawa sądowa w sprawię Paula. Dostał trzy lata pozbawienia wolności. Andżelika była szczęśliwa, że więcej już jej byłego nie zobaczy i że nie zagraża jej bliskim. Ostatniego dnia u An spakowałyśmy wszystkie nasze rzeczy. Ja miałam nieco więcej ubrań niż sobie przywiozłam bo przyjaciółka zabrała mnie na wielkie zakupy i musiałam upychać ubrania w walizce.
- Pamiętaj bądź grzeczna, i słuchaj się taty Wiktorii - rodzice Andżeliki odwieźli nas na lotnisko i żegnali sie z córką. - Jak tylko dolecicie daj znać. My postaramy się jak najszybciej pozałatwiać wszystkie nasze sprawy i przylecieć po ciebie.
-Dobrze, będę grzeczna, obiecuję. - odpowiedziała z uśmiechem
-Dziękuję bardzo za gościnę, miło było spędzić te dwa tygodnie u państwa.- zwróciłam się do rodziców mojej przyjaciółki i do każdego z nich się przytuliłam.
-Nam było równie miło ciebie gościć. A teraz już lećcie bo się spóźnicie.- powiedziała tata An, całując ją w czoło.
-To pa. - powiedziała Andżelika i ruszyła w stronę odprawy.
-Do widzenia. - powiedziałam i ruszyłam w tę samą stronę co przyjaciółka.
Po dwóch godzinach lotu doleciałyśmy szczęśliwie do Polski. Na lotnisku czekała na mnie miła niespodzianka, na którą Andżelika zareagowała szerokim uśmiechem................
____________________________________________________
Strasznie długi wyszedł według mnie :). Ale ostatnio pisałyście, że za krótko więc mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu . :D
Całuski ;*
Czytam = komentuje to motywuje :)