środa, 31 lipca 2013

38.

Po przejażdżce na London Eye poszłyśmy porobić sobie zdjęć na tle Big Bena. Do każdego zdjęcia robiłyśmy inną minę, następnie je szybko przejrzałyśmy, śmiechu było przy tym co nie miara. Zdjęć porobiłyśmy sobie także na tle Tamizy. Następnie poszłyśmy do katedry Westminister Abbey, gdzie pochowani są władcy kraju i postacie literatury, muzyki polityki.
-Możemy iść obejrzeć zmianę warty pod pałacem Buckingham, ale nie wiem czy zdążymy, jeżeli będziemy tak szły powoli.
-Mamy dwa tygodnie ! Chcesz mi wszystko dzisiaj pokazać, a co będziemy oglądać przez następny czas ?
-Może masz rację, ale chciałabym pokazać ci jak najwięcej.
-Może teraz do tego muzeum woskowego? Co ty na to ? Szkoda było by zmarnować bilety.
-No ok, tylko to jest z jakieś dziesięć minut jazdy metrem.
-No to chodźmy- pociągnęłam Andżelikę za rękę w stronę metra.

-Andżelika spójrz na tego faceta-kiwnęłam głową wskazując przyjaciółce mężczyznę siedzącego naprzeciwko mnie w metrze- Jaki przystojniak. Chyba musi coś trenować, zobacz tylko jakie on ma mięśnie.
-Mmmm.... Nawet niczego sobie się ubiera, to na pewno jakaś znana marka.
-Myślisz, że ma żonę ? - spytałam badawczo przyjaciółki
-Myślę, że nie, widzisz jego rękę nie ma obrączki, wolny. Ale dla ciebie chyba za stary nie uważasz ?
-No weź przestań ja myślałam, o tobie. Ja mam Kubę i mi wystarczy.
-Ta jasne, myślałaś o mnie...
-Ale pomyśl, nie chciała byś takiego przystojniaka przy boku ?
-Może bym i chciała, ale znajdę sobie w Polsce jak wrócimy.
-Tu masz na wyciągniecie ręki, a u nas możesz takiego samego nie znaleźć.- próbowałam ją przekonać
-I dobra.
Metro zatrzymało się na kolejnej stacji, nie naszej, ale przystojniaka siedzącego przede mną. Mężczyzna kopnął mnie lekko w kostkę, chyba przez przypadek.
-Przepraszam - powiedział po polsku- ładna bransoletka- wskazał na ozdobę na mojej ręce i wyszedł.
-Ty słyszałaś polak ! - powiedziałam z entuzjazmem do przyjaciółki.
-Polak, a my go obgadywałyśmy ! - metro znowu ruszyło
-I dobra, chociaż wie co myślą o nim inni.
-Dobra, koniec tematu przystojniaka. Za chwilę wysiadamy . Zbliża się piętnasta, więc jeszcze jakiś obiad by się przydał nie sądzisz ?
-To po muzeum wrócimy do domu i zjemy ok ?
-Ok.
Prosto z  metra poszłyśmy do muzeum figur woskowych Madame Tussaud, gdzie znów narobiłyśmy sobie dużo zdjęć. Figury były tak przekonywujące, że czasami myślałam że są prawdziwe. Po prawie półtora godzinnym zwiedzaniu muzeum wróciłyśmy do domu.
 Zjadłyśmy obiad przygotowany przez mamę Andżeliki i poszłyśmy do pokoju zrzucić zdjęcia. Parę fotek z moją osobistością wysłałam Kubie na pocztę, opisując co u mnie. Zbliżała się dziewiętnasta za oknem wiać było jeszcze delikatne promyki słońca. Razem z Andżeliko siedziałam oglądałam mecz siatkówki.
-An, nie  chcę być zrzędą czy coś, ale zjadłabym coś słodkiego.
-Ja też, ale chyba w domu nic oprócz cukru nie ma.
-To może skoczymy do sklepu po jakieś ciastko czy coś podobnego ? - spytałam niepewnie.
-Mam lepszy pomysł. Tu niedaleko mnie jest M&M's World, wiesz te cukierki. Może pójdziemy tam od razu zwiedzimy ?
-No zgoda, tylko daj mi dziesięć minut to się przebiorę. - poleciałam do mojej sypialni przebrałam się i wzięłam funty, zeszłam na dół, gdzie czekała już na mnie Andżelika.
-Mamo my wychodzimy. - krzyknęła przyjaciółka gdy zamykałyśmy drzwi.
Po może pięciu minutach spacerku doszłyśmy do naszego celu. W wejściu przywitała nas słodka woń unosząca się po całym budynku. Wszędzie było pełno cukierków, oraz różnych gadżetów o takim samym motywie począwszy od długopisów a kończąc na piżamach.
-Mogłabym tu zamieszkać - rzekłam do Andżeliki.
-Nie tylko ty, uwierz mi. Ale chyba mi ty by się szybko znudziło, a tobie nie ?
-Słodkości ? Nigdy w życiu. - zaśmiałam się.
-No nie wiem, jakbyś miała tak jeść przez miesiąc same słodycze to na pewno twój dentysta byłby bardzo zadowolony.
-A mój portfel byłby dużo lżejszy.
-Oj tak- zaśmiała się .
Humor nam dopisywał, znów przy każdym z cukierków zrobiłyśmy sobie zdjęcie. Coś tak czuję, że mój aparat będzie na tym wyjeździe wypełniony co do ostatniego zdjęcia.

Przez następne trzy dni była prawdziwa londyńska pogoda. Deszcze, wiatr towarzyszyły nam w trakcie zwiedzania Londynu. Wybierałyśmy miejsca, gdzie jest dach i nie trzeba za wiele razy się przesiadać w metrze. W taki o to sposób zwiedziłyśmy katedrę Św. Pawła, Tower of London ( gdzie zobaczyłam wspaniałe klejnoty, których nigdzie indziej bym nie zobaczyła) i kilka innych bardzo ładnych zabytków Londynu.Przez te dni nie widziałam Paula a i Andżelika wydawała się nieco spokojniejsza, że jej nie zaczepia. Miałam nadzieję, że się nic nie zmieni i go więcej nie zobaczę. Gdy wreszcie rano zamiast chmur i deszczu powitało nas słońce razem z An poszłyśmy pod pałac królowej obejrzeć zmianę warty, wtedy przed oczami mignęła mi postać podobna do byłego chłopaka przyjaciółki. Myślałam, że mi się przywidziało, ale gdy już wracałyśmy w stronę domu podszedł do nas i jak gdyby nic pocałował Andżelikę w policzek.
- Witaj, słońce jak wakacje ?- spytał po angielsku.
- Nie dotykaj mnie- odepchnęła go od siebie.
-Zostaw ją ! Miałeś się nie zbliżać do niej !- powiedziałam uniesionym głosem.
-Z tobą nie rozmawiam- zwrócił się do mnie - A ty, - wskazał palcem na Andżelikę- przecież stęskniłaś się za mną, czyż nie ?
-Nie !- odpowiedziała krótko.
-Odejdź stąd bo zgłoszę to na policję- powiedziałam 
-Ty to wiele możesz- powiedział do mnie-  Skarbie, powiedz swojej miłej koleżance aby się nie wtrącała nie swoje sprawy.- zwrócił się znów do Andżeliki
-Wika, poczekaj tu chwilę. - mnie zostawiła samą a sama z Paulem odeszła kilka metrów ode mnie, ale tak abym mogła ich jeszcze dobrze widzieć.
Chyba się kłócili, Andżelika wymachiwała rękoma, najwyraźniej coś mu tłumaczyła, on natomiast wydawał się spokojny. Nie chciał się kłócić, nie przerywał mojej przyjaciółce gdy ona mówiła, ale natomiast gdy on mówił Andżelika kilka krotnie mu przerwała. Rozmawiali tak może z pięć minut, ale widać było, że Paul się zaczął niecierpliwić i złapał An za ramię i nią szturchnął. Wtedy ja pobiegłam do nich i złapałam przyjaciółkę za rękę a Paula odepchnęłam na ile miałam siły.
-Jeszcze wrócisz do mnie !- powiedział i odszedł.
-Wszystko ok ? - spytałam An gdy tylko Paul zniknął z naszego pola widzenia
-Chyba tak.... tak - Andżelika wydała się trochę roztrzęsiona.
-Chodźmy do domu już co ? - spojrzałam na przyjaciółkę, wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać
-A co ze zwiedzaniem ? Jeszcze wszystkiego nie zobaczyłyśmy.
-Mamy jeszcze tydzień, zdążymy obejrzeć. Ale wolę abyśmy były na razie w domu.

Po wejściu do domu ja poszłam zaparzyć dla nas herbatę a Andżelika poszła do pokoju przebrać się w coś innego. Gdy herbata  była gotowa wzięłam oba kubki i poszłam do pokoju przyjaciółki. Ta siedziała na łóżku i płakała. Nie zastanawiając się długo odstawiłam szybko kubki na komodę, usiadłam obok An i ją mocno przytuliłam. Nie pytałam się co się stało, nie odzywałam się ani słowem. Pozwoliłam jej się wypłakać bo tego właśnie chyba potrzebowała. Po dłuższej chwili uspokoiła się i spojrzała na mnie zaszklonymi oczami.
-On powiedział, że mnie zabije jeżeli z nim nie będę.
-Z tego co wiem, on ma chyba zakaz zbliżania się do ciebie . Dobrze pamiętam ?
-Tak, ale widzisz, ma go głęboko gdzieś.
-Idziemy na policje z tym ! Tylko jak wrócą twoi rodzice. Groźby są karalne !
-Nie, Andżelika nie. Bo on komuś coś złego zrobi, gdy ja z tym pójdę na policje.
-Nic, nikomu  się nie stanie, obiecuję.

Gdy wrócili rodzice Andżeliki  opowiedziałam im co się stało i oni od razu zabrali nas na policję. Tam opowiedziałyśmy znów tę samą historię. Policjant obiecał nam, że znajdą Paula i zamkną do więzienia.
Rodzice An powiedzieli, że wnoszą sprawę do sądu z powodu nękania córki.

Następnego dnia rano obudził nas telefon, dzwonił policjant z którym wczoraj rozmawiałyśmy. Powiedział, że Paul został złapany i czeka w areszcie na przesłuchanie.

Ostatni tydzień pobytu w Londynie minął na prawdę szybko. Zwiedziłyśmy jeszcze parę ciekawych miejsc. W trakcie ostatniego tygodnia w Anglii, odbyła się jeszcze sprawa sądowa w sprawię Paula. Dostał trzy lata pozbawienia wolności. Andżelika była szczęśliwa, że więcej już jej byłego nie zobaczy i że nie zagraża jej bliskim. Ostatniego dnia u An spakowałyśmy wszystkie nasze rzeczy. Ja miałam nieco więcej ubrań niż sobie przywiozłam bo przyjaciółka zabrała mnie na wielkie zakupy i musiałam upychać ubrania w walizce.

- Pamiętaj bądź grzeczna, i słuchaj się taty Wiktorii - rodzice Andżeliki odwieźli nas na lotnisko i żegnali sie z córką. - Jak tylko dolecicie daj znać. My postaramy się jak najszybciej pozałatwiać wszystkie nasze sprawy i przylecieć po ciebie.
-Dobrze, będę grzeczna, obiecuję. - odpowiedziała z uśmiechem
-Dziękuję bardzo za gościnę, miło było spędzić te dwa tygodnie u państwa.- zwróciłam się do rodziców mojej przyjaciółki i do każdego z nich się przytuliłam.
-Nam było równie miło ciebie gościć. A teraz już lećcie bo się spóźnicie.- powiedziała tata An, całując ją w czoło.
-To pa. - powiedziała Andżelika i ruszyła w stronę odprawy.
-Do widzenia. - powiedziałam i ruszyłam w tę samą stronę co przyjaciółka.

Po dwóch godzinach lotu doleciałyśmy szczęśliwie do Polski. Na lotnisku czekała na mnie miła niespodzianka, na którą Andżelika zareagowała szerokim uśmiechem................

____________________________________________________
Strasznie długi wyszedł według mnie :). Ale ostatnio pisałyście, że za krótko więc mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu . :D

Całuski ;*

Czytam = komentuje to motywuje :)

niedziela, 28 lipca 2013

37.

Następnego dnia wstałam wcześniej od Andżeliki. Postanowiłam , że w tym czasie co moja przyjaciółka śpi to ja się umyję i ubiorę. Jednak gdy skończyłam te czynności moja przyjaciółka jeszcze spała, wiec poszłam do kuchni, wstawiłam wodę na herbatę i zrobiłam kanapki na śniadanie.
- Co ty robisz- do kuchni weszła zaspana, roztrzepana Andżelika
-Śniadanko- odpowiedziałam wesoło- Zjesz ze mną kanapki ?
-Tak, ale jak się obudzę- usiadłam przy stole i ułożyła głowę na rękach
-Bierz tę głowę, ja tu będę jeść. -odpowiedziałam i podniosłam jej głowę - jak chcesz jeszcze spać to idź się połóż, ja zjem i coś sobie znajdę do zajęcia
-Nie ma mowy. Nie zostawię cię samej
-Nie będę sama, przecież będziesz spać w pokoju obok
-Zrób mi herbatę a ja pójdę się jakoś ogarnąć. - powiedziała i poszła do pokoju w którym wcześniej spała.
Dorobiłam jeszcze kilka kanapek, zalałam herbaty i poszłam zawołać przyjaciółkę. Widok po prostu mnie urzekł. Andżelika, ubrana już w normalne ubranie, leżała na podłodze na kołdrze. Pod głową miała miśka, którego dostała ode mnie jakiś czas temu na urodziny. Postanowiłam jej nie budzić i poszłam zjeść śniadanie sama. Zjadłam, wypiłam obie herbaty i włączyłam sobie telewizor, obejrzałam jakiś film anglojęzyczny z którego nie rozumiałam tylko kilka słów, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo nigdy w szkole nie byłam dobra z angielskiego. Po jakiejś godzinie, do pokoju wpadła Andżelika jeszcze bardziej roztrzepana niż była przedtem.
-Czemu mnie nie obudziłaś ?- usiadła obok mnie
-Tak słodko spałaś, nie miałam serca.
-A teraz mnie plecy bolą.
-Było trzeba położyć się na łóżku, a nie na podłodze.
-Nie leżałam na podłodze, tylko na kołdrze, a ona natomiast na podłodze.
-I tak na jedno wychodzi. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki.- O której położyłaś się spać ?
-Po pierwszej. Nie wiem.
-No widzisz, mogłaś się położyć równo ze mną o jedenastej, to byłabyś wyspana.
-Oj tam. Gdzie moja herbata ?
-W brzuszku - pokazałam jej język
-Wypiłaś moją herbatę ? A dla mnie nic nie zostawiłaś- udała focha- Jak tak mogłaś
-Kanapki ci zostawiłam, a herbatę już idę ci zrobić, nie becz.
-Dobra. Zjem i idziemy na miasto ? Co ty na to ?
- Dla mnie spoko.



-To gdzie najpierw- zapytałam gdy wyszyłyśmy z domu 
-Może na London eye najpierw bo tam są największe kolejki ? Co ty na to ?
-Zgoda. A jak się tam dostaniemy ?
-Metrem. I później spacerkiem sobie kawałek podejdziemy .
-No to chodźmy.
Po piętnastu minutach drogi stałyśmy już pod  London eya.
-Może ustaniesz w kolejce,a ja pójdę bilety kupie- zaproponowała Andżelika.
-No ok. A gdzie jest jej koniec ? - spojrzałam na długą kolejkę, której końca nie było widać.
-Yyy..... pewnie gdzieś tam za drzewem. Będziesz widzieć jak podejdziesz.
Poszłam ustawić się na końcu kolejki. Nie było łatwo znaleźć gdzie kończy się ta spirala ludzi. Wreszcie znalazłam i ustałam. Grzecznie czekałam na Andżelikę rozglądając się  po otaczającym mnie krajobrazie.
Big ben mimo, że nie stałam blisko niego to wydawał się taki wielki. Po kilku minutach przyszła Andżelika trzymając w ręku nasze bilety.
-Mamy wejściówki jeszcze do muzeum woskowego. Widzisz ?- pokazała mi bilet
-O to świetnie. Porobię sobie zdjęć z wielkimi gwiazdami i wyślę Kubie.
-A właśnie co u Kuby ?
-Wszystko dobrze, wiesz trenuje nawet i w wakacje, fakt mniej niż w rok szkolny ale jednak.
-To chyba dobrze, to masz trochę czasu dla siebie, a nie musisz z nim być cały czas.
-O, teraz koleżanka cię będzie ochraniać- usłyszałam zza pleców męski głos.
-Nic ci do tego- odpowiedziała Andżelika po angielsku
-Może przedstawisz mnie znajomej ?- spytał ten ktoś oczywiście po angielsku
-Może nie. - odpowiedziała przyjaciółka.
-To sam się przedstawię. Paul- chwycił moją dłoń.- Teraz ty będziesz zabawiać się w ochroniarza Andżeliki?
-Paul ? Ten Paul- spojrzałam na przyjaciółkę- Jak śmiesz do nas podchodzić ?- krzyknęłam do niego.- Masz się od niej odczepić, bo gorzko tego pożałujesz rozumiesz ?
-Nie będę się słuchał takich dzieci jak ty.!
-Masz się do niej nie zbliżać !
-Jeszcze się zobaczymy- odrzekł nieco spokojniej i odszedł
-Wszystko ok ?- spytałam się przyjaciółki już po polsku
-Tak, nie potrzebnie mnie tak broniłaś, nic by mi nie zrobił przy tylu ludziach.
-Ale niech wie na przyszłość, że ze mną sie nie zadziera !
-Dziękuję !- Andżelika przytuliła się do mnie. - Dziękuję że tu jesteś.
-Zawsze do usług. - uśmiechnęłam się do niej.
Mam złe przeczucia co do Paula, mam nadzieje, że nie będę  zmuszona go więcej oglądać......


_______________________________________
Oddaję kolejny w wasze ręce. Chyba krótki wyszedł, ale obiecuję poprawić.




Pozdrawiam ;*

Czytam = komentuje to motywuję :)


środa, 24 lipca 2013

36.

-Opowiadaj co tam u ciebie ? Jak w szkole ci poszło ? Co u taty ? Jak sprawa z Kuba ?- Andżelika po wejściu do domu od razu zasypała mnie pytaniami.
-Spokojnie, wszystko po kolei. - uśmiechnęłam się do niej - a może ty najpierw mi powiesz, co ci się stało w policzek ?
-Yyyy... Ja spytałam pierwsza- unikała tematu- Opowiadaj.
-No więc.....- opowiedziałam o zdjęciach które dostałam od nieznajomego autora, o tym jak się z Kubą pogodziłam, o nowej dziewczynie taty, o wynikach w szkole, o pierwszych tygodniach wakacji. Gdy skończyłam nie miałam już siły mówić.- No to teraz ty. Tylko bez żadnych kłamstw. Co ci się stało.
-Paul. Widział mnie gdzieś na mieście z kolegą z klasy jak byłam z nim szukać prezentu urodzinowego dla jego mamy. Paul, mnie zobaczył i pomyślał, że to mój nowy chłopak. Gdy wracałam wieczorem ze spaceru napadł na mnie w parku i po ranił noże. Krzyknął w tedy, że jeżeli on nie może być ze mną to nikt inny nie może być. Jakiś przechodni go wtedy odciągnął ode mnie. Nie wiem co by się stało, gdyby nie on.

Słowa Andżeliki wprawiły mnie w osłupienie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Zapadła nie miła cisza, kująca w uszy. Wreszcie postanowiłam przerwać
-Czemu mi o niczym nie napisałaś ?
-Nie chciałam cię martwić, wiedziałam, że u ciebie coś jest nie tak, bo długo nie pisałaś. Po za tym jakbym ci powiedziała, to czy by to coś zmieniło ? Chyba nie.
- Andżelika, -spytałam niepewnie- ale zamknęli go w więzieniu tak ?
Przyjaciółka pokręciła przecząco głową.
-Nie, uciekł im. Ale jest poszukiwany, wszystkie komendy policji mają jego zdjęcie. Wiesz co ? Ja go chyba widziałam trzy dni temu niedaleko mojego domu. Patrzył się w tą stronę dłuższą chwilę. Ale może przesadzam, i to był ktoś inny. Podobny tylko do niego ?

Po tych słowach poczułam, że w  czasie trwania pobytu u przyjaciółki, będę miała okazję zobaczyć słynnego Paula, który nie daje jej żyć. Spojrzałam na Andżelikę ze strachem w oczach. Ile ona musiała przejść w  tym Londynie. Szkoda mi jej.
-An- zwróciłam się skrótem do niej- kiedy wracasz do Polski ?
-Tu cię zaskoczę. Nie chciałam ci tego mówić, chciałam ci zrobić niespodziankę , ale skoro pytasz. Ja wracam razem z tobą za dwa tygodnie do Polski, a rodzice przylecą za miesiąc. Przez ten czas będę mieszkać u babci w Ostrołęce.
-Ale fajnie. Ale przecież, możesz u mnie mieszkać. Wiesz, że mój dom jest dla ciebie zawsze otwarty.
-Wiem, ale chcę pobyć trochę z babcią. A później może do ciebie przyjadę .
-Trzymam cię za słowo. Poznasz moją przyszłą macochę i jej córkę.
-Dobra, to będzie w przyszłości może nie strasznie dalekiej, ale jednak możemy za jakiś czas. A co chcesz robić przez te dwa tygodnie w Londynie ? Oczywiście, pokażę ci wszystkie zabytki, warte zobaczenia i w ogóle ale czy ty masz jakieś zachcianki względem Londynu ?
-Big Ben ! - krzyknęłam radośnie. - London Eye ! I gdzie tam mnie zaprowadzisz - powiedziałam na jednym wydechu
-Ok, czyli za wielkich zachcianek nie masz- Andżelika pokazała mi język- Pałac buckingham też byś chciała zobaczyć ?
-Jak można, to czemu nie. Po za tym pójdę wszędzie gdzie mnie zaprowadzisz.
-Świetnie, czyli teraz prowadzę cię do kuchni na kolację co ty na to ?
-I jestem happy ! Chodźmy- to jednak ja szłam pierwsza.


____________________________________________
Witam z nowym rozdziałem ! Dzisiaj jest szczególny dzień, dla którego chciałam dodać właśnie dziś rozdział.
Właśnie dziś przypada Rok odkąd założyłam tego bloga. To właśnie rok temu o tej porze powstała ta stronka. Wtedy jeszcze nie miałam pomysłu za bardzo o czym pisać, i jak niektórzy zauważyli, bądź pamiętają pisałam bloga w postaci pamiętnika, opisywałam wszystko co się działo u mnie danego dnia.
Ale chyba pół roku temu wpadłam na pomysł z opowiadaniem, które właśnie czytacie :)

Mam wielką prośbę,  czy każdy kto przeczytał ten rozdział mógłby zostawić po sobie komentarz. Nawet samą emotkę. Chciałabym wiedzieć ile mam czytelników rok po założeniu bloga :)

Dziękuję z góry :*


Pozdrawiam ;*

sobota, 20 lipca 2013

35.

Podróż minęłam mi szybko, siedziałam z tyłu auta razem z Kubą.Chociaż większość drogi przespałam czułam jak chłopak otacza mnie swoim ramieniem." Przy nim czuję się jak w niebie..." - pomyślałam i otworzyłam oczy. Przywitał mnie szeroki uśmiech Kuby, nad moją głową.
-Witaj śpiąca królewno.- szepnął do mnie.
-Długo spałam ?
-Zaraz będziemy na lotnisku- odpowiedział mój tata
-Co ? Czyli, prawię całą drogę. Mogłeś mnie obudzić, pewnie było ci niewygodnie. - zwróciłam się do mojego chłopaka.
-Tak smacznie spałaś. Nie miałbym serca gdybym cię obudził.
-Oj tam, oj tam.
Po kilku minutach dotarliśmy na lotnisko. Poszukaliśmy właściwej bramki i ruszyliśmy w jej stronę.
-Wikuś, bądź grzeczna, jak tylko dolecisz daj znać. - zwrócił się do mnie mój tata, gdy musieliśmy się już rozłączyć.
-Dobrze, dobrze.
- I słuchaj się rodziców Andżeliki.- powiedział srogo
-Dobrze, a ty bądź też grzeczny.- powiedziałam z uśmiechem do taty
-To ja was dzieciaki zostawiam, pożegnajcie się i Kuba czekam na ciebie przy aucie. Pa córcia.- ojciec przytulił mnie, dał mi całusa w czoło i ruszył  w stronę wyjścia.
-Tak więc....- zaczął Kuba.
Podeszłam do niego i mocno się do niego przytuliłam.
-Uważaj na siebie. Zajrzyj czasami do ojca.- wyszeptałam mu do ramienia.
-Ty też uważaj na siebie. Już nie mogę się doczekać aż wrócisz.
-Kocham cię. - Kuba podniósł mój podbródek delikatnie do góry i delikatnie złożył pocałunek na moich ustach.
-Też cię kocham.
Staliśmy tak wtuleni w siebie może z pięć minut. Z głośników można było usłyszeć, że odprawa  już się zaczęła.
-Muszę już iść. - powiedziałam prawie bezgłośnie
- Uważaj na siebie.- Kuba pocałował mnie w czoło a ja poszłam w stronę bramek. Odwróciłam się jeszcze aby zobaczyć go jeszcze raz przed odlotem . Stał w tym samym miejscu, w którym się rozstaliśmy. Patrzył cały czas na mnie i machał mi na pożegnanie.
Po odprawie, szukałam bramki, gdzie miałam wsiąść do samolotu. Po pół godzinie siedzenia bezczynnie na lotnisku usłyszałam, że mam się skierować do wyjścia 14.
Po paru minutach siedziałam już w samolocie do Londynu. Obok mnie usiadła jakaś kobieta około czterdziestki z córką.
-Pierwszy raz samolotem ? - zwróciła się do mnie starsza kobieta.
Przytaknęłam.
-Nie bój się, to jakby jechać samochodem po polskich drogach.
-Nie boję się. - mówiłam prawdę, czułam tylko podniecenie.
-Moja córka też leci pierwszy raz.
-Cześć Kasia jestem. - przywitała się ze mną dziewczyna.
-Wiktoria, miło mi.
-To co nasz pierwszy raz ? Będzie niezapomniany. - powiedziała radośnie dziewczyna.
-Może.

-Prosimy o zapięcie pasów. Za kilka minut startujemy. - Z głośników wydobywał się miły kobiecy głos.

-To co startujemy.- powiedziała radośnie Kasia.
- Miłej podróży - powiedziałam do dziewczyny i jej matki.

Widok z samolotu zapierał dech w piersi. Domy z góry wydawały się jak małe klocki. Wznosiliśmy się coraz wyżej i wyżej. Już nie było widać nic, tylko same chmury.
-Ja idę spać, nie wiem jak ty.- zwróciłam się do Kasi.
-Mhm. Dobranoc. Obudzę cię jak będziemy na miejscu.
Odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Śnił mi się Kuba i nasz pobyt na basenie. Nasze wspólne pocałunki, spacery, chwile.
Obudziły mnie lekke turbulencje.
-Co się dzieje ? - spytałam Kasi, która wpatrywała się w szybę samolotu.
-Za pięć minut będziemy lądować. - odparła moja koleżanka z samolotu.

Nie wiem co było fajniejsze czy to jak wznosiliśmy się w górę czy jak lądowaliśmy. Obie te przygody były niesamowite.
Zabrałam swój bagaż i ruszyłam w poszukiwaniu Andżeliki. Lecz nigdzie jej nie było widać. Zaczynałam się martwić, że zapomniała o tym, że przylatuję. Usiadłam na pobliskiej ławce, z powodu wyjęcia telefonu. Właśnie miałam do niej dzwonić, gdy przede mną wyrosła wysoka, szczupła brunetka.
-Już myślałam, że nie przyleciałaś.
-Jakbym mogła ?- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Cześć.- przytuliłam się do przyjaciółki. - Jak podróż ?
-Może być. - spojrzałam na jej twarz, na policzku miała dwie dobrze widoczne rysy- Co ci się stało w policzek ?- spytałam
-A nic. Chodź, opowiem ci później. - wzięła mnie pod rękę i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.

______________________________________________
Przepraszam, was za to coś na górze, ale znowu komputer mi się zepsuł i zabrałam bratu. Napisałam na szybkiego, ale nie jestem zadowolona z mojej pracy.
Po za tym sami oceńcie.

Dziękuję za ponad 10 000 wyświetleń ! Nie mogę uwierzyć :D Dziękuję za wszystkie wasze komentarze, one na serio dają wiele siły do pisania :)

Całuski ;*

Czytam = komentuje to motywuje :)

poniedziałek, 15 lipca 2013

34.

Następnego ranka latałam jak oparzona szykując się na koniec roku szkolnego. Gdy wreszcie wyszykowałam się  miałam parę minut na dotarcie do kościoła .W moich pięknych butach na obcasie, było to dość trudne. Gdy dotarłam do celu, msza już trwała. Usiadłam w ostatniej ławce, aby nie robić wielkiego zamieszania.

Po uroczystym apelu poszliśmy do swoich klas aby ostatni raz zobaczyć się wszyscy razem.
- Po raz ostatni widzimy się w takim gronie- zaczęła nasza pani wychowawczyni- chciałabym wam pogratulować wszystkim ukończenia szkoły......... - łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nie mogłam uwierzyć, w to że to już koniec. Chociaż tylko rok spędziłam w tej szkole to poczułam się tu jak w rodzinie.
Nauczycielka zaczęła rozdawać każdemu dyplom ukończenia szkoły, nareszcie nadszedł mój czas.
-Wiktorio gratuluję za osiągnięcie najwyższej średniej w klasie.
-Dziękuję. Miło było spędzić ten rok pod pani skrzydłami. - po wypowiedzeniu tych słów oczy mi zaszły bardziej łzami.
Po skończeniu rozdawania świadectw, wszyscy chcieli iść na wspólne lody, aby uczcić zakończenie . Ja jednak postanowiłam, że nie pójdę. Miałam za wiele nagród z rękach aby chodzić z nimi po całym Toruniu.

Gdy weszłam do domu taty nie było, jak zwykle. Nagrody zaniosłam do salonu, położyłam je na stoliku a sama poszłam zrobić sobie herbatę. Właśnie zalewałam herbatę, gdy usłyszałam dźwięk wiadomości tekstowej na moim telefonie.

Tata : Wrócę później, nie czekaj na mnie z kolacją. Gratuluję ukończenia szkoły, słyszałem ile nagród zgarnęłaś jestem z Ciebie bardzo dumny. :)

Nic nie odpisałam, odłożyłam telefon na blat stołu. Zaczęłam szykować sobie kanapki do zjedzenia, gdy mój telefon znów się odezwał. Dzwonił Kuba
-Hej skarbie jesteś już w domu ?
-Hej, tak nie tak dawno wróciłam.
-A mogę wpaść za jakieś dziesięć minut ?
-Pewnie, czekam .
- Do zobaczenia.
Zrobiłam trochę więcej kanapek, na wypadek gdyby Kuba też był głodny i poszłam się przebrać. Było ciepło więc postawiłam  na zielone spodenki i białą bluzkę na ramiączka.

-Hej. Było otwarte więc wszedłem.
-Hej ok. - dałam Kubie całusa w policzek - głodny? Mam kanapki ?
-Oo, czytasz mi w myślach.
-To chodź do kuchni.
-Jak zakończenie ? Ile nagród przyniosłaś ?
-Kilka, smacznego.
-Kilka znaczy ile ?- uśmiechnął sie do mnie tajemniczo
- Cztery książki. Iii...
-Iii co ?
-I odtwarzacz mp3 za zajęcie trzeciego miejsca w konkursie z biologii.
-Świetnie, zjemy to mi musisz wszystko pokazać. Gdzie twój tata ?
-U Grażynki na obiadku. Nawet nie przyszedł do domu na chwilę aby zobaczyć jak mi poszło.
-Oj przyjdzie później i obejrzy wszystko.
-Wiesz co jest najbardziej wnerwiające oprócz tego, że ojca nie ma całymi dniami w domu ?
-Hmm... ?- zajadał z ciekawą miną kanapki
- Izka lata cały czas i krzyczy do mnie siostrzyczko. Jakby się czegoś naćpała.
-Ha ha. nie przesadzaj, po prostu nie może się jeszcze pewnie przyzwyczaić do nowej sytuacji, minie jej zobaczysz.
-Oby....
-To co pokażesz mi swoje zdobycze ?

- A to za co dostałaś ?
- Za pracę w samorządzie chyba, nie wiem zajrzyj do środka .
-Zawsze wiedziałem, że mam mądrą dziewczynę. - Kuba delikatnie musnął moje wargi.
-A ja mam mądrego chłopaka.
-Wróciłem- usłyszałam krzyk dochodzący z przed pokoju. - o tu jesteś.
-Dzień dobry. - powiedział uprzejmie Kuba
-Dzień dobry, Wikuś pokazuj co dostałaś, umieram z ciekawości.
-Czemu jesteś tak wcześnie, miałeś być ma obiedzie u pani Grażyny z tego co wiem.
-Miałem, ale stwierdziłem, że muszę najpierw zobaczyć się z tobą i dopiero pójdę. Więc od razu po pracy przyszedłem tu.
-To ja może pójdę. - powiedział Kuba, i skierował się do wyjścia- Później wpadnę. Do widzenia, cześć Wika.
-Cześć. -powiedziałam uśmiechając się do niego.
-O Wiktoria za co to dostałaś ? - tata wskazał na odtwarzacz mp3
....................
Pierwsze dni wakacji mijały bardzo spokojnie. Codziennie widziałam się z Izą, Kubą i Arkiem. Moja przyszła siostra trochę się już ogarnęła i nie mówi do mnie "siostro" tylko po prostu "Wiktoria". Całą paczką chodzimy często na basen lub na halę pograć z chłopakami w siatkówkę. W wolnych chwilach oglądamy wspólnie mecze, dopingując naszym Orzełkom.
Nawet nie zauważyłam kiedy nadszedł 12 lipca- dzień mojego wylotu do Londynu.
-Wszystko zabrałaś ?- pytał mnie trochę zdenerwowany tata, gdy wychodziliśmy z domu.
-Tak. Pytasz się mnie już któryś raz z kolei.
- Bo nie chcę abyś coś zapomniała. - tata wziął moją walizkę i spakował do bagażnika.
- Spokojnie. Patrzyłam kilka razy przed wyjściem z domu, czy mam wszystko.
-Dzień dobry.- nie wiadomo skąd obok mnie stanął Kuba.
-Dzień dobry.- odpowiedział mój tata.
-Hej, co tutaj robisz ?
-Jak to co ? Przyszedłem się pożegnać.
-Oo, będę tęsknić- wtuliłam się w mojego chłopaka.
-Na razie się ze mną nie żegnaj. Na lotnisku się pożegnamy.
-Jak to na lotnisku ?
-Po prostu, wczoraj rozmawiałem, z twoim tatą i mi pozwolił z wami jechać cię odwieźć.
-Czemu mi nic nie powiedziałeś ?- spytałam tatę
-Taka mała niespodzianka. A teraz wsiadajcie, bo się spóźnimy..

________________________________________________________________
Chyba przez tą pogodę, nie mam weny. Nie tak dawno mogłam pisać po dwa rozdziały dziennie a dziś to nawet jeden dobry nie wyszedł :/
Co tam u Was ? Jak wakacje ? Podzielcie  się swoimi zwariowanymi historiami z wakacji . :)

Następny nie wiem kiedy, może nawet w tym tygodniu, ale nie wiem bo znów mi się komputer psuje :(

Do następnego ;*

Ściskam ;*


Czytam = komentuje to motywuje :)

Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnimi postami, oraz za taką ilość wyświetleń ;)

wtorek, 9 lipca 2013

33.

Następnego dnia obudził mnie dźwięk sms-a. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam kto piszę do mnie tak wcześnie.  Iza :

Hej znasz już wieści o naszych rodzicach ? Jaki szał :) Będziemy siostrami ;* Sorki jak Cię obudziłam, ale nie mogłam już wytrzymać.

Nic nie odpisałam. Odłożyłam telefon z powrotem na półkę i walnęłam głową o poduszkę. Miałam ochotę jeszcze spać, ale wewnątrz mnie coś nie dawało mi spokoju. Czułam jakby strach. Ale strach przed czym ? 
Nie chciałam długo się zastanawiać nad tym. Ubrałam się i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Oczywiście taty nie było, pewnie jest w pracy. Zjadłam i nie miałam planu na resztę dnia. Miałam wielką ochotę na basen. Sama nie pójdę bo nudno tak. Wzięłam telefon i wybrałam numer Izy. Odebrała po drugim sygnale. 
-Hej masz jakieś plany na dziś ?
-Hej, musimy się koniecznie spotkać. Obczajasz to będziemy siostrami. 
-Co ty na to, abyśmy poszły na basen ? 
-Z miłą chęcią z tobą pójdę siostrzyczko. 
-Iza, jeszcze siostrami nie jesteśmy, przypominam ci. 
-Oj tam, oj tam. Ale będziemy. 
-To co za godzinkę pod basenem się spotykamy ?
-Za półtorej. 
-Ok. Pa
-Pa pa. 

Półgodziny przed wyznaczonym czasem wyszłam z domu w kierunku basenu. Chociaż miałam do niego tylko dziesięć minut drogi, to chciałam wyjść wcześniej z domu. Gdy doszłam do celu Izy jeszcze nie było, więc usiadłam na ławeczce obok budynku. Siedząc tak zastanawiała mnie jedna rzecz. Czy Iza ma rodzeństwo ? Nigdy się o to jej nie pytałam, ona sama też nigdy nie opowiadała o swojej rodzinie.  Z moich rozmyśleń wyrwały mnie czyjeś dłonie, które zakryły mi twarz. Na początku myślałam, że to Iza, lecz pomyliłam się to był Kuba ! 
-Hej co tu robisz ?
-Myślałem, że bardziej się ucieszysz na mój widok.
-Cieszę się, nawet bardzo. Ale trochę jestem zdziwiona, myślałam, że masz trening czy coś.
-Nie, trening mam jutro. A dzisiaj wolne . Arek zadzwonił, że idziemy na basen no to jestem, nie wiedziałem, że też będziesz. 
-Izę wyciągnęłam, a ona pewnie Arka, a on natomiast ciebie. 
-No i świetnie. Tylko gdzie oni są ?
Rozejrzałam się wokół. Nigdzie tych dwóch zakochań ców nie było widać. Kuba usiadł obok mnie na ławce i objął mnie swoim ramieniem.
-Wiesz ? Chciałbym kiedyś abyśmy wyglądali tak jak tamci ludzie. - wskazał na starsze małżeństwo, które właśnie przechodziło przez pasy. Trzymali się pod ręce, a mężczyzna jeszcze w drugiej trzymał laskę. Widać było po nich, że im razem dobrze.
-A kto by nie chciał. O patrz kto uraczył nas swoją obecnością. - wskazałam na uśmiechniętą od ucha do ucha parę.
-Ile można na was czekać ?
-Przepraszamy, Arek jak zwykle nie mógł czegoś znaleźć.
-Dobra, dobra chodźcie. - gdy tylko się odwróciłam Iza rzuciła się na mnie. Uwiesiła mi się na szyi i nie chciała puścić- Iza, nie uważasz, że jesteś trochę za duża abym cie nosiła na barana ?
-Ja skąd. Przecież, ja jestem małą dziewczynką na dodatek będę mieć siostrę . Tylko nie wiem jakim cudem starszą.
-...- słowa Izy rozbawiły nie tylko mnie ale też chłopaków.- Starszą ? Kiedy się urodziłaś ?
-Yyy.... pierwszego września ? - to bardziej zabrzmiało jak pytanie a nie odpowiedź.
-No widzisz, w życiu mogą zdarzyć się różne sytuacje. - po tych słowach skierowaliśmy się do swoich szatni.

Chłopaki czekali na nas już w wodzie gdy skierowałyśmy się w stronę basenów.
-Uuuuu....- chłopaki spojrzeli na nas z wielkimi uśmiechami.
-Wiktoria czy twój tata lubi gołąbki ? Bo jutro ma wpaść do nas po zakończeniu roku na obiad i mama chce je zrobić, ale nie wie czy twój tata lubi.
-Lubi, nawet bardzo.
-Co lubi, kto lubi ?- spytał się Arek
-Tata Wiktorii gołąbki.
-Też bym zjadł. Też lubię.
-To przyjdź jutro do mnie na obiad.
-Ok. Tylko dla mnie ma starczyć.
-Oczywiście. A ty Kubuś co taki małomówny dziś ?
-Ja ? Nie, zamyśliłem się i tyle.
-Na pewno ? Wszystko ok - spytałam podejrzliwie na chłopaka
-Tak, tak. Wszystko w porządku.  Co wy na to abyśmy zrobili sobie mały wyścig ?
-Sztafetą ?-zaproponowała Iza
-Może być - odpowiedzieliśmy z zapałem
 -No to co, kto wygra stawia pizze dla wszystkich ?
-Niech będzie ja płynę z Arkiem - powiedział zadowolony Kuba.
-Cieszcie się póki możecie, bo jak będziecie płacić za pizze to wam miny z bledną .

Lepsi jednak ukazali się nasi panowie. Zadowolenie z ich twarzy nie z chodziło przez dłuższy czas.
Gdy wyszliśmy z budynku poszliśmy od razu na obiecaną pizzę. Kelnerka przyjęła nasze zamówienie i skierowała się w stronę kuchni.
-Wika jak myślisz, kiedy nasi rodzice się hajtną ?
-Nie wiem. Jeszcze zaręczyn nie było a ty już ślub chcesz.
-Oj tam, ale myślę że już niedługo wszystko się okaże.
-Dziewczyny, ale na ślub to nas z Kubą to weźmiecie co ? - spytał rozbawiony czymś Arek.
-Oj nie wiem kotek, nie wiem. - odpowiedziała mu rozbawiona czymś Iza.
-Czy wy się czegoś nawąchaliście czy tak wam basen zaszkodził że sie uśmiechacie jak głupi do sera. - Kuba spojrzał ze zdziwieniem na dwójkę siedzącą przed nami.
-Po prostu my tak mamy już Kubuś.
Razem z Izą zapłaciłyśmy rachunek, i wszyscy razem wyszliśmy na zewnątrz.
-My już chyba będziemy szli. Sorki- powiedział Arek, łapiąc Izę za rękę.
-No, to na razie siostrzyczko. Pa Kubuś.
-Pa.
-Pa, nie zgub po drodze nigdzie Arka !- krzyknął do niej Kuba.
-To co robimy ?
-Nie wiem, chodźmy do mnie. Może jakiś film obejrzymy co ty na to ?
-Zgoda.

Reszta dnia minęła bardzo miło. Obejrzeliśmy razem z Kubą "Szybcy i wściekli 2". Uwielbiam to, tak samo jak i Kuba. Po skończonym seansie chłopak wrócił do swojego domu, a ja skończyłam książkę.Ojciec wrócił po dziewiętnastej, uśmiechnięty od ucha do ucha, już dawno go takiego nie widziałam.  Posiedziałam jeszcze trochę z tatą i poszłam spać. Jutro czeka mnie ważny dzień. Konice roku szkolnego. Koniec gimnazjum ! Tylko raz można to przeżyć.

____________________________________________________________
Rozdział nijaki. Miał ukazać się w tamtym tygodniu, ale nie zdążyłam opublikować. Następny nie wiem kiedy się ukaże, ponieważ wyjeżdżam do koleżanki i nie wiem kiedy wrócę.
Wasze blogi nadrobię jak najszybciej będzie to możliwe.



Całuję :*

Czytam = komentuję to motywuje :)

wtorek, 2 lipca 2013

32.

Kilka dni później. 

Dzień zapowiadał się leniwie. Nie byłam w szkole, bo jest już po posiedzeniu. Za dwa dni koniec roku i nikt już nie chodził. Około dwunastej poszłam ugotować dla mnie i dla taty obiad. Widać było po ojcu, że nie może znaleźć sobie miejsca. Krząkał mi się po kuchni, przyglądał się co robię.
-Wiktoria, jaka jest córka Grażynki ? Myślisz, że mnie polubi ?- więc to o to chodzi.
-Iza to naprawdę fajna dziewczyna. Myślę, że szybko się dogadacie. Pamiętam jak ja ją poznałam, od razu ją polubiłam.
-A co jak znienawidzi i mnie i Grażynę za to, że chcemy być razem ?
-Tato nie ma co się martwić na zapas. Iza jest na prawdę spokojną dziewczyną więc wątpię aby miała jakikolwiek  napad histerii. Zobaczysz będzie dobrze. A teraz idź proszę do pokoju, odpręż się, pooglądaj telewizję lub poczytaj książkę bo ja chcę ugotować zupę.
-No dobra, przekonałaś mnie.
-A tato, kiedy idziesz do pani Grażyny ?
-Dzisiaj wieczorem, chcemy Izie powiedzieć o nas. Więc nie czekaj na mnie z kolacją.
-Dobrze.


Kończyliśmy jeść obiad, gdy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu uśmiechnięta twarz Izy
-Tak ?
-Cześć , mam pytanie co robisz teraz ?
-Nic, obiad skończyłam jeść a co ?
-Pomożesz mi ?
-Jak dam radę to pewnie, ale w czym ?
-Mama kazała mi upiec jakieś ciasto na wieczór. Zaprosiła kogoś tam i chcę abym coś upiekła. Pomożesz, wiesz, że do tego mam dwie lewe ręce.
-A coś specjalnego musi być ?
-Nie chyba. Nie wiem nawet kto ma przyjść. Ale myślę, że ktoś ważny bo mama lata jak oparzona po kuchni i szykuje rarytasy.
-Dobra. Może szarlotka ? Łatwa, szybka i do tego zawsze się udaje.
-Może być. To co wpadniesz do mnie.
-Już idę, tylko wezmę przepis  z pokoju i lecę do ciebie.
-Dziękuję.
-Po dziękujesz jak zrobimy. Pa
-Pa.

Zdenerwowałam się trochę tym telefonem. Co powie, mama Izy jak zobaczy że przyszłam. Jak zareaguję Iza na to, że może będziemy siostrami. Czy pani Grażyna zaprosi mnie na wieczór ? Mam nadzieję, że nie. Nie chciałabym  widzieć reakcji Izy, gdy dowie się, że ja wiedziałam pierwsza i nic jej nie powiedziałam.
Poleciałam do siebie do pokoju. Przebrałam się w czyste ciuchy, wzięłam przepis i poszłam do przyjaciółki.
Właśnie przyjaciółki. Już dawno nie pisała do mnie Andżelika, ani ja do niej. Mam nadzieję, że nic się nie stało. Napiszę do niej jak wrócę. Była ładna pogoda. Słońce wysoko świeciło na bezchmurnym niebie. Postanowiłam, że do Izy pojadę rowerem to będzie dużo szybciej. Po kilku minutach drogi dojechałam do celu. Iza mieszkała w bloku niedaleko Kuby. Zeszłam z roweru i ruszyłam w stronę mieszkania. Drzwi otworzyła mi nieco zdenerwowana mama Izy.
-Dzień dobry. Iza dzwoniła po mnie, że mam jej pomóc.
-Dzień dobry. Wchodź, Iza jest u siebie w pokoju układa na półce. Zaraz ją zawołam.
-Oczywiście.
-Wiktoria proszę cię nie mów nic Izie o tym, że to twój tata dzisiaj do nas przyjdzie na kolację. Dobrze ? Sami chcemy jej powiedzieć, o wszystkim jak to zrobiliśmy z tobą.
-Dobrze. Będę milczeć.
Do przedpokoju weszła nieco roztrzepana Iza.
-Wikuś, dziękuję, że tak szybko przyszłaś. Ale sama rozumiesz.
-Nie ma sprawy. Zabierajmy się do roboty. Mimo, że szybko ją się robi to trzeba pamiętać, że jabłka mogą nam zająć trochę czasu.
-No dobra. A mogę ja jabłka obierać. A ty byś w tym czasie ciasto zrobiła co ? Może tak być ?
-Może być. Ale i tak kiedyś będziesz musiała się nauczyć.
Szarlotkę robiłyśmy z uśmiechem na twarzy. Nauczyłam przy tym Izę jak powinno się poprawnie obierać jabłka. Czyli, że delikatnie pod skórką to zachowują swój wygląd, a nie tak jak ona na kwadratowo :).
Po godzinie szarlotka była gotowa. Ja pożegnałam się z Izą i jej mamą i poszłam do Kuby. Chciałam zrobić mu małą niespodziankę. Pukałam do jego drzwi, ale nikt nie odpowiadał. Najwyraźniej nikogo nie było w domu. Usiadłam na schodku przed drzwiami i oparłam głowę o ścianę. Nie wiedząc nawet kiedy poczułam, że mam strasznie ciężkie powieki.
-Wika, obudź się co tu robisz- ktoś mnie szturchał- Wika.
-Już wstaję. -nie pełna świadoma tego co się dzieję otworzyłam oczy, zobaczyłam Kubę z torbą przez ramię. -Cześć Kubuś.
-Cześć czemu tu śpisz ?
-Czekałam na ciebie, chciałam zrobić, ci niespodziankę.
-I dlatego śpisz na klatce schodowej ? Przecież, tu jest zimno, możesz się przeziębić. - Kuba wziął mnie za rękę i podciągnął do góry - no właśnie, ręce zimne jak nie wiem. Chodź do środka, ogrzejesz się trochę.
Weszliśmy do jakubowego mieszkania, gdzie mój chłopak przygotował mi herbatę i kazał bez sprzeciwów ją wypić. 
-Jak na treningu ? - spytałam się gdy kończyłam pić ciepły napój.
-Jak zawsze, trener się czepia, że coś nam nie wychodzi, a jak już nam się uda to nawet nic nie powie. Czyli dzień jak co dzień. A co u ciebie ? Jak tata ?
-Dzisiaj idzie do pani Grażynki. Mają Izę powiadomić o tym, że są razem. A ja chodziłam i Izie pomagałam na tą okazję piec szarlotkę.  Widzę minę taty gdy ją skosztuję. Na pewno przypomni mu się mama. Ona zawsze ją piekła.
Porozmawiałam jeszcze chwilę z Kubą, dałam mu całusa i poszłam do domu. Znaczy się pojechałam moim zacnym rowerem. Gdy weszłam do domu taty już nie było. Włączyłam sobie komputer, napisałam do Andżeliki, opisując jej co u mnie nowego. Za dużo jej nie opisywałam bo niedługo i tak się zobaczymy.
Muszę zacząć myśleć, co ja wezmę do Londynu. Wylot niedługo a ja nawet nie wiem co wezmę.
Po wysłaniu wiadomości do przyjaciółki, włączyłam sobie telewizor. Akurat leciał mecz siatkówki. Więc z wielką chęcią wolał go oglądać niż jakieś denne seriale.  Dochodziła już dwudziesta trzecia gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Zeszłam z góry, aby sprawdzić czy to na pewno tata. Nie pomyliłam się.
Wyglądał na szczęśliwego i jakby parę lat młodszego.
-I jak Iza cię nie zjadła ?
-Jak widać, nie. Miałaś rację, na prawdę miła dziewczyna.
-Widzisz, mówiłam ci.
-Wika, dziękuję.
-Za co ?
-Za to, że nie robisz wielkiej afery z tego, że chcę być z Grażyną. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
-Mi zależy abyś był tatku szczęśliwy. A jak zareagowała Iza ?
-Ucieszyła się. Chyba.
-No to dobrze. A jak.. a jak szarlotka ?
-Wiedziałem, że to twoja robota. Taką samą zrobiła twoja matka, gdy przyjechałem do niej aby prosić jej rodziców o rękę córki.
-Wiedziałam, że będzie ci smakować. Idę spać, jestem zmęczona. Dobranoc.
-Dobranoc. -tata pocałował mnie w czoło, a ja mocno się do niego przytuliłam i powędrowałam z powrotem na górę do siebie.


__________________________________________________
Ten rozdział jest z dedykacją dla Magdy. ;*   Dziękuję !
Gdyby nie Ty, to pewnie już dawno bym usunęła tego bloga. Ale też za to dziękuję, że mogę na Ciebie liczyć zawsze  ;*

Mam nadzieję, że podoba się rozdział. Bo mi nawet tak (niemożliwe ) :)
Przypominam, że w zakładce ze zdjęciami są fotografie z Londynu, które sama zrobiłam specjalnie na bloga :)

Dziękuję za ponad 9 000 wyświetleń ! Jesteście wspaniali ! ;* Może dla kogoś to mało, ale dla mnie to naprawdę dużo, ponieważ ja nie wierzę we własne możliwości.

Czytam = komentuję to motywuje ;*


Ściskam ;*