niedziela, 1 września 2013

Epilog....

9 miesięcy później
Kuba lata przy mnie jak przy jajku. Rozpieszcza mnie jak tylko może, stara się abym nie zostawała w domu sama. Gdy ten musi iść na trening dzwoni po Andżelikę aby do mnie zajrzała. Ta natomiast, mimo iż ma wielkie przygotowania do ślubu, który jest już za nie całe dwa dni przychodzi zawsze.
Ciąża przebiega książkowo.  Mała albo mały- nie chcieliśmy znać płci dziecka, chcemy aby była to niespodzianka- wierci się w brzuchu nie dając mi czasami się przespać.
-Na kiedy masz termin ? - spytała Andżelika parząc herbatę.
Ja leżałam w salonie na kanapie, z rozkazu przyjaciółki
-Lekarze mówią, że za tydzień powinnam zjawić się w szpitalu.
-Żeby maluszkowi się nie zachciało wcześniej przyjść - powiedziała radośnie.
-Spokojnie.... oglądamy jakiś film ?
-Może być co powiesz na "Trzy metry nad niebem" ?
-Uwielbiam. To włączaj.
Obejrzałyśmy film, oczywiście popłakałam się pod koniec. Na wieczór przyszedł Kuba nie posiedzieliśmy długo przed telewizorem, umyliśmy się i poszliśmy spać.
-Ładnie wyglądasz. - powiedział Kuba kładąc rękę na moim brzuchu, maleństwo od razu się trochę poruszyło.- Kocham was.
-My ciebie też. Dobranoc.

dwa dni później
-Skarbie pośpiesz się, bo się spóźnimy. - pośpieszałam Kubę, stałam w przedpokoju zakładałam kolczyki.
-Spokojnie, już prawie jestem gotowy.- latał w pokoju i szukał drugiej skarpetki.
-Jeszcze musimy zajechać po kwiaty, więc jak zaraz nie wyjdziemy do się spóźnimy.
-Gotowy- powiedział, stając przy mnie poprawiając krawat.- To zapraszam to auta
Wziął mnie pod rękę i zaprowadził do samochodu. Pojechaliśmy odebrać kwiaty i ruszyliśmy na ślub.

- .... I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską.- młodzi składali sobie przysięgę małżeńską, nawet nie wiem kiedy w oczach pojawiły mi się łzy.  Przypomniał mi nasz wielki dzień, przed oczami stanął mi obraz mnie w mojej białej kreacji, długim welonie i bukietem różowych róż w ręce oraz Kuby ubranego w elegancki garnitur z jego pięknym uśmiechem.
-Słońce wiesz, czego ci życzę.... tego co zawsze a nawet więcej- powiedziałam do Andżeliki składając życzenia nowożeńcom.

Muzykanci grali cudownie, alkohol lał się litrami. Ja z Kubą nie piliśmy oczywiście z wiadomych przyczyn. Gdy wybiła dwunasta pokrojono piękny trzypiętrowy tort ustrojony truskawkami.
Zaczęły się oczepiny, śmiechu było dużo. Złapałam się za brzuch bo poczułam, że coś jest nie tak.
-Kuba chyba się zaczęło. - chwyciłam go za rękaw
-Co ? Już ? - spojrzał zdezorientowany na mnie
-Chodź pożegnamy się z Andżeliką i Grześkiem.
-Musimy już jechać- powiedziałam kładąc rękę na brzuchu.
-Jak to ? Zaczęło się ?- spytała An
-Tak, bawcie się dobrze. - ucałowałam pannę młodą oraz pana młodego
-Jak już będzie po to zadzwoń i się pochwal- powiedziała do Kuby.

Ruszyliśmy w stronę szpitala, skurcze miałam coraz częstsze. Gdy tylko zajechaliśmy pod szpital od razu zabrano mnie do sali porodowej. Kuba poszedł ze mną. Trzymał mnie przez cały czas za rękę. Doktor kazał mi przeć. Czułam jak po czole płynęły mi krople potu. Ściskałam najmocniej jak mogłam rękę mojego męża. Doktor raz jeszcze karze mi przeć. Opadam bezsilnie na kozetkę w oddali słysząc płacz dziecka. Kuba całuje mnie delikatnie w policzek. Pielęgniarka podchodzi i kładzie mi na ramieniu malutkie płaczące dzieciątko.
-Gratuluję ma pani  syna.- mimo, że nie miałam siły uśmiechnęłam się radośnie i pogłaskałam moje maleństwo.
-Damy mu na imię Grzesiek ? - spytałam Kuby.
-Bardzo ładnie. Witaj Grzesiu w rodzinie - powiedział i pogłaskał do po główce.

*
Może i ta historia ma szczęśliwe zakończenie. Może i nie było tu wiele momentów do zmartwień. Sielanka panowała tu prawie przez całe opowiadanie. To pamiętajcie, życie nie jest takie kolorowe jak tu. To wy jesteście sterami własnego życia i
Robiąc to co sprawia wam przyjemność... można osiągnąć wiele. Więcej niż może się wam wydawać. :) 
Więc nie bójcie się spełniać własnych marzeń ! Walczcie o nie ! :D 

___________________________________________________________
Takim o to akcentem chcę zakończyć to opowiadanie. Wiem końcówka w ogóle do niczego nie pasuję, ale po prostu jakoś tak czułam, że muszę to napisać :) 
Mam trzy powody do radości/ smutku  dzisiejszego dnia: 
1. Zakończenie tego o to bloga. Szkoda, zżyłam się z nim trochę....
2. Rozpoczęcie nowego opowiadania :)
3.No i dzisiaj kończę  15 lat :P Tak wiem młoda jestem :) 
Tort mojego autorstwa :)


Mam wielką prośbę. Niech każdy kto czytał to opowiadanie zostawi po sobie chodź by emotkę na pamiątkę :) Będzie mi bardzo miło :***

Pozdrawiam i zapraszam na prolog na
 http://na-przekor-innym.blogspot.com/

Dziękuję za wszystkie komentarze i prawie 13 000 wyświetleń :* Jesteście kochani ;*

czwartek, 29 sierpnia 2013

44.

Goście weselni bawili się chyba dobrze. O dwunastej przed oczepinami Grzesiek poprosił wszystkich o uwagę. Wziął Andżelikę na środek sali, w ręku trzymał wielki bukiet czerwonych tulipanów.
Uklęknął przed nią, wyjął w kieszeni czerwone pudełeczko w kształcie serca
-Andżeliko, zostaniesz moją żoną ? - spojrzałam na przyjaciółkę miała zaszklone oczy, ale też wielki uśmiech na twarzy.
-Tak- powiedziała łamiącym się nieco głosem. Cały tłum zaczął krzyczeć "Gorzko, gorzko" .
Gdy już młodzi zakochańce oderwali się od siebie to podeszliśmy do nich razem z Kubą pogratulować im.
-No to czekamy na zaproszenie na ślub- powiedział Kuba trzymając mnie za rękę.
-Oczywiście będziecie pierwszymi gośćmi zaproszonymi na nasze wesele.- powiedział Grzesiek.
-Tylko mi o nią dbaj- ostrzegłam- bo jak nie to inaczej z tobą pogadam- puściłam mu oczko.

Reszta wesela minęła bez niespodzianek. Może jedyną niespodzianką było to iż nasi świadkowie Andżelika, Iza, Grzesiek i Arek kupili lampiony i po oczepinach poszliśmy je puścić. Granatowe niebo a na nim wzbijające się do góry lampiony wyglądały bardzo romantycznie. W gronie gości można było usłyszeć wdychania i słowa jak pięknie wygląda niebo. Wesele potrwało do szóstej rano, gdy wszyscy goście się rozeszli po własnych domach ja wraz z Kubą udaliśmy się do mojego domu, gdzie przez najbliższe kilka dni pobytu w Toruniu mieliśmy mieszkać.
Poprawiny, jak to poprawiny . Nic specjalnego się nie wydarzyło.

Następne kilka dni spędziliśmy jeszcze w Toruniu. W czwartek po południu wyruszyliśmy w drogę powrotną.
-Tak się cieszę, że wracamy - powiedział Kuba
-A co już tata dał ci się w kość ?- spytałam, uśmiechając się przy tym
-Nie, ale dopiero teraz będziemy mogli być jak prawdziwe małżeństwo. Nikt nie będzie nam przeszkadzał....

Koniec sierpnia
Kuba wrócił do treningów przygotowujących do następnego sezonu. Ja ten czas co mój mąż był na treningach spędzałam z Andżeliką na zakupach bądź plotkach.
-Wika przyznaj się to twoja sprawka- powiedziała znienacka.
-Ale, że o co chodzi ? - byłam wybita z tropu.
-To ty powiedziałaś Grześkowi, że ja czekam aż on się oświadczy mi ?
-Ja ? Skąd, o niczym z nim nie gadałam.
-To może Kuba ? Bo nie chce mi się wierzyć, że najpierw rozmawiałam z tobą na ten temat a później na waszym ślubie tak znienacka Grzesiek mi się oświadcza.
-Czy ty musisz szukać problemów tam gdzie ich nie ma ? - spytałam- On cię kocha i chciał to udowodnić oświadczając się tobie, a my z Kubą na pewno o niczym z nim nie rozmawialiśmy.
-Na pewno ?- uniosła brwi do góry- Jesteś tego pewna ?
-Tak, jestem pewna- odrzekłam - A tak w ogóle to kiedy ślub planujecie ?
-Tam myślimy na lipiec za rok.
-No to fajnie.

.............................
Listopad 

Andżelika z Grzegorzem zaczęła już przygotowania do ślubu, małe ale jednak. Ja wróciłam już do szkoły. 
Studia godzę z byciem żoną. Nie jest to łatwe. Z Kubą widujemy się dopiero po siedemnastej, osiemnastej, ale to tylko wtedy gdy on nigdzie nie wyjeżdża na mecz.  Nie uczę się dużo bo po co ? Tylko jak mam jakieś większe zaliczenia to staram się poświęcić nauce więcej czasu, mój mąż to rozumie i motywuje mnie do nauki. 

pewien dzień na uczelni  

Od rana źle się czułam, w głowie mi się kręciło zbierało mnie na wymioty. Zrzuciłam wszystko na przemęczenie lub na zatrucie. Nic nie powiedziałam rano Kubie, udawałam przed nim że wszystko w porządku , już wczoraj źle się czułam i nie poszłam na uczelnie. Wystarczy że musiał się wczoraj martwić. Umalowałam się, ubrałam zjadłam małe śniadanie mimo iż nie czułam się na siła aby pójść na uczelnię to i tak poszłam. 
Cały wykład mnie mdliło. Nie wytrzymałam już i wybiegłam do toalety. 
-Co ci ? - spytała jedna Kasia- dziewczyna która chodzi ze mną do klasy, przyszła sprawdzić, co ze mną- Psorka kazała przyjść do ciebie, abyś nie zasłabła.
-Nic mi nie jest, zatrucie pokarmowe chyba mam.
-Źle wyglądasz. Idź do lekarz
-Nic mi nie jest, przejdzie mi. 
-Ej, a może ty w ciąży jesteś co ? -spytała podekscytowana. 
-Co ? Nie, to raczej wykluczone. - odparłam szybko
- Nie chcesz mi powiedzieć, że wy nie... Przestań jesteście od pół roku małżeństwem, takie rzeczy się zdarzają.
-Idę do domu, położę się i mi przejdzie.

parę dni później.
Wraz z Andżeliką dopingowaliśmy naszych panów najmocniej jak tylko umiałyśmy. Mecz padł naszym łupem. Krótkie trzy sety, ale za to bardzo emocjonujące. Najlepszym zawodnikiem meczu okazał się Grzegorz. Zaraz po podaniu sobie obu drużyn dłoni Kuba wraz z Grześkiem podeszli do nas.
-Gratuluję - powiedziała radośnie An całując swojego narzeczonego.
-Gratuluję- uczyniłam to samo co przyjaciółka. - Skarbie mam za to, że wygraliście mam dla ciebie niespodziankę- powiedziałam.
Kuba oraz nasi przyjaciele spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem, żadne z nich nie wie czego ma się spodziewać. Chwyciłam swoją torebkę, i wyjęłam z niej małą prezentową torebeczkę, ale zanim przekazałam ją mojemu mężowi jeszcze dodałam ;
-Tak pomyślałam, że nasze życie kręci się wokół boiska i to tego, więc tę informację też chciałam ci przekazać tu. - podałam torebeczkę Kubie. On chwilę na mnie popatrzył i zajrzał do środka.
Wyjął moją niespodziankę. Małe buciki, koloru biało- srebrnego.
-Czy to znaczy ....? - zaczął - Będziemy mieli dziecko ?
-Tak- powiedziałam radośnie.- Jestem w ciąży.
Kuba chwycił mnie do góry i mocno przytulił. Ob kręcił  nas wokół osi. Pocałował mnie w usta i puścił.
-Kocham cię wiesz ? - powiedział - Znaczy się was oboje kocham. - spojrzał na mój brzuch, chociaż jeszcze nic nie było widać.
-No to jak tak to gratulacje. - powiedziała Andżelika przytulając mnie do siebie..
-Coś czuję, ze będzie chłopiec- powiedział Grzesiek- gratulacje.

Chłopaki poszli do szatni się przebrać, a my z An zostałyśmy jeszcze na trybunach chwilę.
-Czemu ja pierwsza się nie dowiedziałam- powiedział przyjaciółka.
-Przepraszam, chciałam aby Kuba się pierwszy dowiedział. Po za tym i tak w jednym czasie się dowiedzieliście. 
-Przecież żartuję- powiedziała, przytulając się jeszcze raz do mnie- Tak się cieszę.

_______________________________________________________________________
I tak mamy ostatni rozdział, w niedzielę wstawię epilog i startujemy z następnym opowiadaniem. Mam nadzieje, że tamto bardziej się wam spodoba.

Wyjaśnienie :
Dostałam na Fb informacje ostatnio związaną z ostatnim rozdziałem. Pewna osoba napisała, że mam śmieszne przesłanie. Zinterpretowała ostatni rozdział, że ja stawiam na pierwszym miejscu miłość a nie studia.Może i tak, ale pisząc tamten rozdział nie miałam czegoś takiego na myśli na pewno. Uważam, że studia są bardzo ważne i trzeba je skończyć, a że moja bohaterka wzięła ślub w trakcie trwania studiów to tylko ze względu opowiadania. Opowiadanie jest fikcją, nic się nigdy nie zdarzyło, więc nie bierzcie do siebie wszystkiego co wynika z rozdziału :)

Mojego autorstwa :)


Pozdrawiam ;*

Czytam = Komentuje to motywuje :)

niedziela, 25 sierpnia 2013

43.

4 lata później.

Jestem na drugim roku studiów w Bydgoszczy. Kuba nadal gra w klubie, w którym grał parę lat temu. Jest pierwszym rozgrywającym klubu, oraz kapitanem. Przez te kilka lat moje życie zmieniło się diametralnie. Ojciec kolejny raz się ożenił. Ja tym samym zdobyłam przybraną siostrę Izę, oraz macochę Grażynę. Obie bardzo lubię. Jakiś czas temu na świat przyszedł mój i Izy braciszek - Łukasz. Ten mały "bąbelek" jest oczkiem w głowie mojego ojca.
Za dwa miesiące biorę ślub z najwspanialszym mężczyzną jakiego znam ( oprócz mojego taty). Idziemy właśnie z Andżeliką na ostatnie poprawki sukni ślubnej.
-An, czy ja dobrze robię ?- spytałam przyjaciółki
-Ale z czym ?
-No, że wychodzę za mąż, zanim skończę studia ?
-Przecież, po ślubie możesz  je skończyć. Po za tym nikt wam nie kazał brać teraz ślub. Sami wybraliście tę datę.
-No tak, ale teraz zaczynam się nad tym zastanawiać.
-Spójrz na mnie- stanęłam na przeciwko mnie- Kochasz go ?
-Tak.
-Więc nie wiem nad czym się tu zastanawiasz?
-Chyba masz rację.
W salonie sukien ślubnych zrobiłyśmy ostatnie przymiarki.  Zabrałyśmy ją i zawiozłyśmy do wynajętego mieszkania Andżeliki. Andżelika przez ostatnie pół roku mieszka niedaleko mnie w Bydgoszczy. Spotyka się z kolegą Kuby z boiska. Razem z nim będzie świadkować mi na ślubie wraz z Izą i Arkiem.
-Wiesz, że Arek i Iza się zaręczyli ?- pytam.
-O proszę, kiedy ?
-Nie dawno. Arek zabrał ją na romantyczny lot balonem i pod chmurami się oświadczył.
-Romantycznie. Kawy ?- spytała kładąc zakupy w kuchni.
-Nie, ale herbatę możesz mi zrobić.
-Wika, ile się znałaś z Kubą za nim ci się oświadczył? - spytała nagle Andżelika.
-Nie wiem z półtora roku chyba. A czemu pytasz ?
-A nic, tak z ciekawości.- uśmiechnęła się łagodnie.
-Ej widzę, że coś cię trapi. Co jest mów mi tu zaraz.
-No bo też bym tak chciała. No wiesz chodzić mierzyć te piękne suknie ślubne, wymyślać różne fryzury, dobierać kwiaty. No w ogóle chciałabym już wyjść za mąż.
-Oj An. Zobaczysz niedługo też będziesz tak latać za wszystkim jak ja.
-Chyba jeszcze poczekam, zanim Grzesiek się zdecyduję na taki krok.
-Uwierz mi, lepiej poczekać te kilka lat na odpowiednią osobę, niż wiązać się z kimś z kim się nie jest szczęśliwym.
-Może masz i rację, ale wiesz ? - spojrzała na mnie.- Na serio czuję coś do Grześka i chciałabym już z nim przeżyć te resztę życia.
-Uzbrój się w cierpliwość. To popłaca. Zobaczysz oświadczy ci się, w najbardziej niespodziewanym momencie.
-Może masz i rację. Tylko boję się, że zostanę starą panną.

Wróciłam do domu. Kuba siedział przed telewizorem.
-Hej skarbie - powiedziałam zdejmując  kurtkę
-Hej słońce. Możesz tu na chwilę ?
-O co chodzi ? - uniosłam brwi do góry
-No bo widzisz, rozmawiałem z Grześkiem. No i on poprosił mnie abym ciebie poprosił......
-Ale w czym rzecz ?
-No bo, on chciał abyś podpytała Andżeliki czy byłaby gotowa związać się z  nim na dłuższy okres czasu ?
-To znaczy ? Bo chyba za bardzo nie ogarniam .
-No... on chce się jej oświadczyć na naszym ślubie, ale boi się, że odmówi.
-Ooo.. super. Śmieszne, ale wiesz ? Rozmawiałyśmy właśnie dzisiaj na ten temat i ona powiedziała, że już nie może się doczekać aż nasz wspaniały kolega zrobi coś w jej kierunku.
-O to świetnie, to powiem mu, że może szukać pierścionka.

dwa miesiące później.

Wstałam o szóstej, nie mogłam dłużej spać. Zrobiłam sobie śniadanie, i zajrzałam do Łukaszka, który cicho popłakiwał w kołysce, utuliłam go i znów położyłam spać. Około godziny dwunastej wraz z Andżeliką i Izą udałyśmy się do najlepszego toruńskiego fryzjera. Po powrocie do domu, dziewczyny pomogły mi się umalować. O szesnastej Kuba wraz z swoimi świadkami przybył do mojego domu.
Rodzice nas wyświęcili, Grażyna również.
Udaliśmy się do małego kościółka. Miałam motylki w brzuchu. Ojciec prowadził mnie do ołtarza, tam oddał mnie w ręce Kuby. Kapłan mówił o miłości i zaufaniu.....

-Ja Jakub biorę ciebie Wiktorio za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i Wszyscy Święci.
-Ja Wiktoria biorę ciebie Jakubie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i Wszyscy Święci.- wypowiadając te słowa, oczy mi się zaszkliły a serce zaczęło szybciej bić. Wspaniałe uczucie.

-Żona przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Mężu przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.- przez cały ten czas patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, uśmiechaliśmy się do siebie. Czułam się jak w bajce. Mojej wspaniałej bajce.

-Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte ..... - słowa brzmiały mi w głowie. Gdzieś w oddali słyszałam pochlipywania.

Po zakończonej ceremonii zaślubin zaproszeni goście złożyli nam życzenia i udaliśmy się na wesele..........

_________________________________________________________
Hejo :) Jak rozdział ? według mnie taki sobie, ale oddaję go wam pod ocenę.


Autorstwo: Magda :)


Pozdrawiam ;*


Czytam = komentuje to motywuje :)